Trener przed meczem.
Już w niedzielę w Stalowej Woli zostaną rozegrane Wielkie Derby Podkarpacia. Stal podejmie Siarkę Tarnobrzeg. Początek spotkania o 17:00.
W szeregach zielono-czarnych nie brakuje problemów.
Stalowcy w środę rozegrali pucharowy mecz z Piastem Gliwice. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka i rzutu karne. Po triumfie nastroje przed derbami w drużynie Stali znacznie się poprawiły.
– Dziękuję chłopakom za 120 minut i karne. Za to, że zostawili zdrowie i pokazali charakter. Po słabym meczu w Radomiu w połowie się zrehabilitowali. Drugą połową będzie mecz z Siarką. Jeśli wyjdą tak zdeterminowani, to jestem spokojny o dobry wynik. Tylko z taką grą jesteśmy w stanie coś osiągnąć -powiedział opiekun zielono-czarnych Jaromir Wieprzęć.
Spotkanie z Piastem kosztowało piłkarzy ze Stalowej Woli mnóstwo sił. Z powodu urazu zawodów nie mógł dokończyć Radosław Mikołajczak. Problemów trenerowi Stalówki nie brakuje, ale z optymizmem podchodzi do niedzielnego bardzo ważnego boju o ligowe punkty.
– Wszyscy się cieszymy z awansu. Nie ważne w jakim składzie przyjechał Piast, to jest to zespół z ekstraklasy, wicelider tabeli. Kibice się cieszą, zawodnicy się cieszą, a ja myślę już o niedzieli. Właściwie od dogrywki już o tym myślę. Będę miał ból głowy. Jest jakiś uraz Radka Mikołajczaka. Mam nadzieję, że się wykuruje. Musimy postawić chłopaków na nogi. Gramy z Siarką, więc oni dodatkowo się będą mobilizować i będą chcieli wykrzesać z siebie ostatek sił. Oni wiedzą jaki to jest mecz. Na pewno gdybyśmy przegrali w tych karnych, to chłopakom byłoby gorzej dojść do siebie. Jak się wygrywa to organizm szybciej się regeneruje – dodał.
Są też i dobre wiadomości z obozu Stali. Po kontuzjach wracają już Adrian Bartkiewicz i Dawid Przezak, ale tylko ten pierwszy ma szansę na grę w derbowym pojedynku.
– Dawid zaczął już trenować indywidualnie. Lekarze stwierdzili, że kość już się zalała. Do wtorku ma trenować indywidualnie, a jeśli będzie wszystko dobrze to zacznie już ćwiczyć na pełnym obciążeniu. Adrian już chyba wyczerpał limit pecha, który go prześladował i myślę, że będzie bramy pod uwagę w najbliższym spotkaniu – zakończył Jaromir Wieprzęć.
sportowefakty.pl