Trener Jaromir Wieprzęć o meczu.
W sobotnie popołudnie Stal bardzo kiepsko zaprezentowała się w Radomiu, przegrywając 0:2.
– Mecz mógł się zakończyć naszą o wiele wyższą porażką – przyznał Jaromir Wieprzęć.
Po zwycięstwie w inauguracyjnej kolejce z Nadwiślanem Góra, w drugiej serii gier piłkarze Stali musieli przełknąć gorzką pigułkę, przegrywając na wyjeździe z Radomiakiem 0:2. W sobotnie popołudnie zaprezentowali się bardzo kiepsko, nie stwarzając żadnej klarownej sytuacji pod bramką gospodarzy.
– Zasłużone zwycięstwo rywali. Po takim meczu mogę tylko przeprosić kibiców Stali. Na szczęście nie było chyba żadnego – rozpoczął swoją wypowiedź Jaromir Wieprzęć. Bardziej doświadczona drużyna była jedynie tłem dla coraz mocniej nacierającego beniaminka.
– Spotkanie można przegrać w różnym stylu, ale trzeba podjąć walkę, trzeba pokazać, że na boisku zostawiło się zdrowie. Mój zespół tego nie zrobił. Biorę to na siebie, przepraszam naszych fanów za porażkę i za postawę drużyny – podkreślił szkoleniowiec.
Po dwóch starciach Stalówka ma trzy punkty na koncie i w tabeli drugiej ligi zajmuje dziewiąte miejsce. Jej zawodnicy nie mają zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie przegranej w Radomiu – już w najbliższą środę rozegrają mecz 1/16 finału Pucharu Polski.
– Mamy mało czasu, bo w środę gramy z Piastem Gliwice, a potem mamy pojedynek derbowy – przypomniał trener. W niedzielę jego podopieczni podejmą bowiem Siarkę Tarnobrzeg.
– Nie ma więc za bardzo kiedy poskładać tego wszystkiego do kupy. Musimy sobie z tym poradzić – powiedział Wieprzęć.
Nie dość, że przyjezdni stworzyli w Radomiu bardzo mało sytuacji, to jeszcze popełniali proste błędy w obronie i mogli zostać skarceni dużo ostrzej.
– Najlepiej, jakbyśmy o tym sobotnim meczu jak najszybciej zapomnieli. Mogło się zakończyć o wiele wyżej niż 2:0 – przyznał szkoleniowiec.
sportowefakty.pl