Stal przegrała w Częstochowie.
Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola przegrali na wyjeździe z Rakowem Częstochowa 0:2 (0:1).
Gdyby goście mieli lepiej ustawione celowniki, pewnie byłyby pierwsze punkty w tym sezonie. Na razie są jednak dwie porażki, zero na koncie i zero strzelonych bramek.
Raków Częstochowa – Stal Stalowa Wola 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Wojciech Reiman 42, 2:0 Artur Pląskowski 80.
Stal: Wietecha – Bartkiewicz, Czarny, Bogacz, Kowalski, Mikołajczak, Argasiński, Giel Ż, Tur, Michałek Ż, Sekulski.
Raków: Wróbel – Holik, da Silva, Pluta, Buczkowski Ż, Kmieć, Reiman, Pawlusiński, Brzęczek, Balogun Ż, Pląskowski.
Zmiany: Stal: 61′ Pigan za Tura, 63′ Żmuda za Bogacza, 72′ Kantor Ż za Mikołajczaka; Raków: 46′ Mońka za Brzęczka, 59′ Alves Ż za Kmiecia, 78′ Ogłaza za Pawlusińskiego, 81′ Serafin za Buczkowskiego. Sędziował: Konrad Aluszyk ze Szczecina. Widzów: 2000.
Szkoda, że w pierwszej połowie, przy stanie 0:0, rzutu karnego nie wykorzystał młodzieżowiec Stali, Mateusz Argasiński, bramkarz Rakowa obronił jego strzał. Ale nie tacy zawodnicy marnowali „jedenastki”, z Ivicą Vrdoljakiem z Legii Warszawa na czele.
STRZELALI NOWI
Raków, podobnie jak Stal, na inaugurację nowego sezonu doznał porażki, na wyjeździe z Energetykiem ROW Rybnik 1:2. Częstochowianie byli zdeterminowani, by w meczu u siebie wywalczyć pierwsze punkty. Stalowowolanie grali z kolei drugi mecz z rzędu na wyjeździe i zdawali sobie sprawę, że łatwo nie będzie, ale mieli wyciągnąć wnioski z nieudanej wyprawy do Limanowej, gdzie przegrali z Limanovią 0:2. Miejscowi próbowali zaatakować odważniej od początku, aktywny starał się być między innymi Robert Brzęczek, syn trenera Rakowa, Jerzego Brzęczka, byłego reprezentanta Polski i wicemistrza olimpijskiego z Barcelony z 1992 roku. No i kuzyn obecnego reprezentanta Polski, Jakuba Błaszczykowskiego. Goście grali jednak uważnie w defensywie i „kasowali” ataki rywala. I sami próbowali szczęścia przed bramką gospodarzy, strzelali między innymi nowi gracze w Stali, Łukasz Sekulski i Michał Michałek.
W 36 minucie Stal okazję na gola miała wymarzoną, bo za zagranie ręką w „szesnastce” jednego z graczy Rakowa, Adriana Pluty, sędzia podyktował rzut karny. Strzał wspomnianego Argasińskiego obronił jednak golkiper Rakowa, Przemysław Wróbel, który popisał się udaną paradą i odbił piłkę na rzut rożny. A potem jeszcze wybronił strzał głową jednego z gości. I jak to w piłce często bywa, niewykorzystane sytuacje zemściły się na „Stalowcach”. W 42 minucie było 1:0, z pola karnego przymierzył celnie nie kto inny, tylko Wojciech Reiman, który jeszcze w zeszłym sezonie grał w stalowowolskiej drużynie….
DO TRZECH RAZY SZTUKA?
W meczu toczonym w upale, podczas którego sędzia zarządzał przerwy na uzupełnienie płynów, po zmianie stron najpierw znowu groźniej zaatakowali gospodarze. Strzelali Nigeryjczyk Joshua Balogun i piłkarski weteran, 37-letni Dariusz Pawlusiński, niegdyś piłkarz między innymi ekstraklasowej Cracovii. Po drugiej stronie boiska kolejną okazję miał Sekulski, nie powiodło się także Michałkowi czy Adrianowi Bartkiewiczowi. A w 80 minucie padł drugi gol dla zespołu z Częstochowy i było „po zawodach”. Balogun podał do Artura Pląskowskiego i ten wyszedł sam przed Tomasza Wietechę, nie marnując okazji.
Piłkarze „Stalówki”, wśród których debiut ligowy w naszym zespole zaliczył kolejny nowy gracz, Marcin Kowalski, po raz drugi opuszczali w tym sezonie boisko pokonani. Nie mieli powodów do radości ani oni, ani liczna grupa fanów stalowowolskiej drużyny, która pojawiła się w Częstochowie, ani trener Jaromir Wieprzęć, który w przeszłości grał w ekstraklasie zarówno w Stali jak i Rakowie. Oby do trzech razy sztuka, w sobotę pierwszy ligowy mecz w obecnych rozgrywkach na stadionie w Stalowej Woli, z Rozwojem Katowice. Wcześniej, we wtorek, Stal czeka mecz, także u siebie, w pierwszej rundzie Pucharu Polski z pierwszoligową Olimpią Grudziądz. Przypomnijmy, że te spotkania nie będą organizowane w ramach imprezy masowej i na stadion będzie mogło wejść niespełna tysiąc widzów. Warto więc odpowiednio wcześniej kupić bilet.
Po meczu powiedzieli:
Jaromir Wieprzęć, trener Stali: – Chciałbym podziękować swojej drużynie za całe 90 minut. Mecz stał na niezłym drugoligowym poziomie. My mieliśmy w tym meczu swoje sytuacje, śmiem nawet twierdzić, że klarowniejsze niż Raków, ale brakowało kropki nad „i”. Jeszcze raz gratuluję chłopakom, bo wiem, że jeżeli nadal będą podchodzić do gry z takim zaangażowaniem i serduchem, to w kolejnym meczu zapunktujemy i będziemy się cieszyć ze zwycięstwa.
Jerzy Brzęczek, trener Rakowa: – To było bardzo wyrównane spotkanie. My zdobyliśmy w nim dwie bramki. Był też obroniony przez Przemka Wróbla rzut karny. Gdyby nie to, sytuacja w tym meczu też mogła być inna. Wynik cieszy, ale oceniając naszą grę w meczu ze Stalą i w Rybniku, to w pojedynku z Energetykiem momentami prezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej. Zdobyliśmy bardzo ważne dla nas trzy punkty.
echodnia.eu