Rozmowa z Tomaszem Wietechą.
Stal Stalowa Wola w ostatnim meczu sezonu przegrała na własnym boisku z Błękitnymi Stargard Szczeciński i nie awansowała nawet do baraży o I ligę.
Od początku niedzielne zawody nie układały się po myśli zielono-czarnych. To drużyna Błękitnych dyktowała warunki i stwarzała sobie okazje bramkowe. Stalowcy skupili się głównie na grze z kontry.
– Błękitni byli lepszą drużyną. Nie podołaliśmy zadaniu, trzeba było tylko wygrać. Nie wygraliśmy i nie ma awansu. Podobny mecz był w Stargardzie, gdzie rywale prowadzili grę, a my szukaliśmy okazji do kontry. Wtedy byliśmy skuteczni. Teraz miało być podobnie, ale nie wyszło – nie krył rozczarowania wynikiem Tomasz Wietecha, kapitan Stalówki.
Wydaje się, że kluczowa dla losów meczu okazała się sytuacja z 33. minuty. Wtedy to Stalowcy wykonywali rzut karny, ale Łukasz Sekulski trafił tylko w słupek, a dobitkę Radosława Mikołajczaka obronił golkiper Błękitnych.
– Można gdybać, czy karny był kluczowym momentem. Łukasz nam wiele razy pomógł w tym sezonie i trudno mieć jakieś pretensje do niego. Ostatnio w Brzesku zdobył trzy gole. Nie ma co zganiać na niego. Nie strzelił, a ja mogłem obronić i byłby remis do przerwy – dodał Wietecha.
Gracze z Podkarpacia w drugiej połowie często atakowali, ale mimo kilku sytuacji nie udało im się skierować piłki do siatki rywala.
– Mieliśmy tak jakieś okazje, ale nic nie chciało wpaść. Przeważnie to my w tym sezonie zdobywaliśmy dużo bramek. Teraz było odwrotnie, bo nie udało się nic strzelić, a straciliśmy dwie i to jest przykre – kontynuuje.
Zielono-czarni mieli udany sezon, nikt nie stawiał ich w roli kandydata do awansu. W trakcie rozgrywek nadarzyła się szansa na powalczenie o coś więcej niż utrzymanie. Do pełni szczęścia zabrakło jednak bardzo niewiele.
– Nie jest nam do śmiechu, bo awans wymknął nam się z rąk. Jest niesmak, bo to był dobry sezon. Szkoda tej szansy. Myśmy nie chcieli głośno mówić o awansie, bo jak zaczęły się już jakieś rozmowy na ten temat, to złapaliśmy lekki dołek. To nie jest dobre mówić o tym. Wystarczyło wygrać z Błękitnymi – zakończył Tomasz Wietecha.
sportowefakty.pl