Rozmowa z Jaromirem Wieprzęciem.
Najlepsza podkarpacka drużyna nie mogła bardziej efektownie rozpocząć drugiej części sezonu. Zielono-czarni rozbili 5-1 Rozwój, awansowali na trzecie miejsce i tracą zaledwie punkt do lidera.
Z Jaromirem Wieprzęciem rozmawia Tomasz Szeliga (SuperNowości).
TSz: Jak pan spogląda na efektowne 5:1 już na spokojnie, to o czym pan myśli?
JW: Że fajnie jest, lecz to tylko jeden mecz i tylko trzy punkty. Od poniedziałku koncentruję się na najbliższym spotkaniu z Nadwiślanem Góra, który też świetnie zaczął wiosnę. Zremisował 3-3 z liderem Energetykiem ROW Rybnik. Mam nadzieję, że po zwycięstwie w Katowicach moi zawodnicy jeszcze bardziej uwierzą w siebie.
TSz: Po meczu w szatni musiał pan powiedzieć piłkarzom coś innego niż zwykle…
JW: A właśnie, że nie. Przekazałem im, że przez weekend mogą świętować, a potem marsz do ciężkiej pracy (śmiech).
TSz: W drodze do Stalowej Woli był wesoły autobus? Piwo się polało?
JW: Polało się, polało. Tomek Wietecha miał urodziny, postawił kilka browarów, generalnie było wesoło.
TSz: To był perfekcyjny mecz Stali?
JW: Oczywiście, że nie. Wprawdzie popełniliśmy mniej błędów niż w innych meczach, ale jednak. Konkluzja jest taka: 5:1 to świetny wynik, lecz zapewniam, iż „Stalówka” może grać jeszcze lepiej!
TSz: Zdemolowaliście kandydata do awansu, choć wypadło wam dwóch etatowych stoperów. Jak wy to robicie?
JW: Liczy się jakość, a nie ilość. Nasza kadra nie jest szeroka, za to bardzo wyrównana. W tym tkwi nasza siła. Kogo nie wstawię do składu, ten daje radę. Ba, niejednokrotnie spisuje się lepiej od swojego kolegi. To sprawia, że jako trener posiadam olbrzymi komfort. W Katowicach zaskoczyliśmy przeciwnika nie tylko składem, ale i ustawieniem. Posłanie do środka pomocy Mateusza Kantora było zabiegiem ryzykownym, lecz okazało się strzałem w dziesiątkę.
TSz: Łukasz Sekulski zdobył kolejne dwa gole i ma ich już w lidze 19. Jeśli ktoś miał wątpliwości co do jego profesjonalizmu, to chyba się ich pozbył.
JW: Łukasz był rozgoryczony, że zimą Stal nie doszła z Ruchem do porozumienia. Bardzo chciał się dostać do ekstraklasy. Tylko jak spojrzy na sprawę z perspektywy czasu, uśmiechnie się pod nosem. W czerwcu będzie mógł przebierać w ofertach, jestem przekonany, że ustawi się po niego kolejka. „Sekul” to najlepszy napastnik drugiej ligi, pozostałych przerasta o klasę. Już zaczął udowadniać, iż fantastyczna w jego wykonaniu pierwsza runda nie była dziełem przypadku.
TSz: Dobrze byłoby wykorzystać jego obecność i awansować na zaplecze ekstraklasy.
JW: Swojego podejścia nie zmienię: w tabelę spojrzymy na cztery kolejki przed końcem. Na razie nikt w drużynie się nie „grzeje”. Grunt to spokojnie robić swoje tym bardziej, że liga jest ciężka. To zabrzmi jak sztampa, ale w tym sezonie na każdym boisku można zdobyć albo stracić punkty.
TSz: Podczas meczu z Rozwojem fikał pan koziołki przy linii bocznej boiska, bo przegrał zakład z Adrianem Bartkiewiczem. Będzie się pan jeszcze zakładał?
JW: Jeśli tak mają wyglądać nasze mecze, to mogę przyjmować zakłady co kolejkę. Już padła propozycja od Damiana Łanuchy, muszę się jednak zastanowić, bo w przypadku porażki podjąłbym się karkołomnego zadania (śmiech). To wszystko jednak pokazuje, jak wspaniała atmosfera panuje w naszym zespole. Czasem warto zrobić coś niestandardowego.
źródło:supernowosci24.pl