Łukasz Surma: Troszeczkę zmartwiło mnie wejście w drugą połowę
Stal Stalowa Wola w efektowny sposób rozstrzygnęła kolejną grę kontrolną. Zielono–czarni pokonali Tomasovię Tomaszów Lubelski 5:1. Trener Łukasz Surma nie do końca był zadowolony z początku drugiej połowy.
Wygramy wysoko drugi mecz sparingowy. Tym razem w pokonanym polu zostawiamy Tomasovię Tomaszów Lubelski. Jak Pan oceni tą kolejną grę kontrolną?
– Graliśmy z zespołem z ligi niżej, lecz czasami zdarzają się pewne niespodzianki w sparingach. Nawet sobie myślałem o tym przed tym pojedynkiem. Trenujemy teraz bardzo ciężko. Sporo biegamy po lesie, jest trochę ćwiczeń sprawnościowych. Widać było koncentrację, lecz nie ustrzegliśmy się błędów. W tej chwili taktyka czy ćwiczenia techniczno–taktyczne są zrzucone na dalszy plan. Z tego powodu nie zawsze piłka nas słuchała. Było sporo sytuacji, ale nie potrafiliśmy wykorzystać tych dogodnych okazji. To jest jednak jeden z elementów, który obecnie jest odstawiony. Na pewno było jednak dużo ruchliwości, gry bez piłki, pokazywaliśmy się na pozycjach i stąd robiliśmy te małe przewagi.
W pierwszej połowie nie ustrzegliśmy się błędu, po którym padła bramka dla rywali. Kontrolowaliśmy grę, a przeciwnik nie miał wiele do powiedzenia w tym fragmencie spotkania.
– Piłka jest dziwna. Zbyt duża przewaga w posiadaniu piłki w pierwszej połowie spowodowała brak koncentracji z tyłu. Mówiłem to już chłopakom. Jeśli przeciwnik naciera częściej, to obrona jest bardziej czujna. A w takich momentach, gdzie wydawało się, że mamy dużą przewagę, to na to trzeba mocniej zwrócić uwagę, a my tego nie zrobiliśmy. Popełniliśmy błąd i straciliśmy gola. Z Polonią Przemyśl było podobnie. Dobrze, że ma to miejsce teraz, bo widać że nad tym elementem też musimy popracować.
Zespół słabo wszedł z kolei w drugą połowę meczu z Tomasovią.
– Troszeczkę zmartwiło mnie to wejście w drugą połowę. Pierwsze piętnaście minut w tej części meczu nie może tak wyglądać. Jesteśmy obecnie w takim okresie treningowym, w którym wymagam od zawodników pełnego zaangażowania, żeby wybiegać 45 minut. Na grę i szlifowanie zadań techniczno–taktycznych przyjdzie czas. To będą już założenia w kontekście gry w lidze. Dlatego z tego pierwszego kwadransa muszę wyciągnąć jakieś wnioski. Tak to nie może wyglądać. Te sparingi są potrzebne, aby móc wejść w rytm grania. Najpierw 45 minut, potem 60 minut a na koniec pełen wymiar czasowy. To dla zawodników jest bardzo istotny element. Żałuję właśnie, że ten kwadrans drugiej połowy wyglądał naprawdę słabo jeśli chodzi o zaangażowanie, bieganie, ruchliwość. W tym okresie w jakim obecnie jesteśmy tego wymagamy najwięcej.
Po raz pierwszy w meczu kontrolnym mogliśmy oglądać w akcji Tomasza Kołbona. Jak Pan oceni jego występ.
– To chłopak, który umie zarządzać tempem meczu. Umie przyspieszyć, zwolnić, utrzymać się przy piłce, pozwolić innym wyjść na pozycję. To człowiek, który lubi kierować grą. Uważam, że dobrze przy nim czuł się Wiktor Stępniowski. Jego sposób gry będzie współgrał z ze sposobem gry Mariusza Szuszkiewicza, Stępniowskiego, Sławka Dudy. Myślę, że szybko złapią wspólny język. Do tego to góral z Nowego Sącza, ma charakter a my takich ludzi potrzebujemy w Stalowej Woli.