Groźna broń Stali to stałe fragmenty gry.
Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola potrafią zrobić użytek ze stałych fragmentów gry, po których strzelają gole.
– To jest też element piłki nożnej. Jak się nie da strzelić bramki z gry, to trzeba szukać swojej szansy przy stałych fragmentach – mówi Jaromir Wieprzęć, trener Stali.
W ligowych spotkaniach „Stalowcy” na 10 strzelonych w tym sezonie rywalom goli 7 zdobyli właśnie po stałych fragmentach gry.
TO CO NA TRENINGACH
W meczu z Nadwiślanem Góra (2:1) jedną bramkę po rzucie rożnym i jedną po rzucie wolnym zdobył Łukasz Sekulski, który dołożył też trafienie z rzutu karnego ze Zniczem Pruszków (3:0). Trzy gole po dośrodkowaniach z rzutów wolnych zdobył głową Michał Czarny, jedną z Siarką w Tarnobrzegu (1:1) i dwie z Górnikiem Wałbrzych (3:1). Z Górnikiem po rzucie rożnym padła też bramka autorstwa Sekulskiego.
– Trenujemy stałe fragmenty, są trenowane praktycznie w każdym mikrocyklu tygodniowym – mówi Jaromir Wieprzęć. – Cieszy to, że potrafimy to wykorzystać, że chłopcy realizują to, co robimy na treningach i tylko można pochwalić za to chłopaków. Teraz przygotowujemy się do sobotniego meczu z Wisłą w Puławach, dobrze by było pokusić się o przywiezienie jakichś punktów, też będziemy szukać swojej szansy – dodaje szkoleniowiec Stali.
WRÓCIŁ DO GRY
W Stali nie brakuje problemów, są zawodnicy narzekający na kontuzje, jak Michał Kachniarz czy Marcin Kowalski, są też tacy, których dopadła choroba. Do gry wrócił ostatnio po wyleczeniu kolejnej kontuzji Damian Łanucha.
– Damian wszedł na boisko pierwszy raz w meczu z Siarką po czterech tygodniach, gdy nie trenował, teraz raptem trenował tydzień (po kolejnym urazie, w meczu w Tarnobrzegu – przyp. ARKA) – komentuje Jaromir Wieprzęć. – To jeszcze nie ten Damian, musimy dać mu trochę czasu, żeby to był ten Łanucha, który był w tamtym sezonie. Poza tym to nie jest jeszcze do końca wyleczona kontuzja, naprawdę miał mocno stłuczoną nogę i skutki tego urazu odczuwa. Tomek Płonka po kontuzji też nie jest jeszcze w swojej najlepszej dyspozycji. Mamy swoje problemy, ale problemy mają i inne drużyny. Nie grał Adrian Bartkiewicz z powodu choroby, Kamil Samołyk, a Łukasz Sekulski czy Michał Bogacz też byli przeziębieni – podsumowuje trener stalowowolskiej drużyny.
echodnia.eu