Bartosz Sobotka: Jedynie ciężką pracą można coś osiągnąć

Po zakończonym sezonie II-ligowych rozgrywek zapraszamy na wywiad z kapitanem Stali Stalowa Wola, Bartoszem Sobotką.

Siódme miejsce, 51 punktów. To maksimum, które mogliśmy osiągnąć w sezonie 2018/19, czy stać nas było na więcej?

Bartosz Sobotka: Teraz po zakończonym sezonie można mieć niedosyt i to spory, bo brakowało nam 7 punktów do drużyny z Bełchatowa, który zrobiła awans. Na pewno szkoda meczów takich jak ten ze Skrą u siebie, gdzie zagraliśmy słabo. Pamiętam spotkanie w Elblągu, gdzie zagraliśmy bardzo dobry mecz i przegraliśmy 2:3, po bramce życia jednego z rywali. Dla mnie szkoda również tego meczu w Chorzowie, gdzie byliśmy znacznie lepszą drużyną, ale tylko zremisowaliśmy. Jednak patrząc z drugiej strony – przed sezonem natomiast to chyba w ciemno każdy kibic by brał 51 punktów na koniec rozgrywek.

Nie możemy zapomnieć o początku sezonu, o tych wszystkich zawirowaniach i bardzo krótkich przygotowaniach – nie było lekkiej obawy, jak będziemy się spisywać?

– Jakiś czas temu właśnie się do tego odniosłem, były bardzo duże zawirowania. Nie było wiadomo nawet czy ruszymy, ale całe szczęście wszystko skończyło się dobrze. Fakt – okres przygotowawczy mieliśmy bardzo krótki i obawy były czy damy radę przez w rundzie jesiennej. Pierwsze kolejki pokazały, że jakoś to wygląda tylko później chyba coś w nas pękło i była ta nieszczęsna seria bez zwycięstwa.

Po 9. kolejkach mieliśmy na koncie tylko trzy zwycięstwa i 10 punktów – pamiętną wygraną z Widzewem Łódź oraz porażkę ze Skrą Częstochowa, po której nastąpiła zmiana trenera.

– Tak, pamiętam co się działo po przegranym meczu w Częstochowie. Ten mecz też wliczam do naszej wpadki. Z tego co kojarzę, to prowadziliśmy 2:1 i przegraliśmy przez własną głupotę w ostatniej akcji meczu po rzucie różnym. To była tragedia! Niestety, nasza sytuacja nie była już kolorowa, co skończyło się zmianą trenera.

Następnie wszystko „zaskoczyło”. Zdobyliśmy jeszcze 21 punktów i ze spokojem można było „przezimować”.

– Jak to wszyscy mówią – efekt nowej miotły pomógł. Dostaliśmy nowego bodźca od trenera Wtorka i machina ruszyła, a przed nami jeszcze była druga połowa rundy, jeszcze chyba 11 spotkań.  Trzeba powiedzieć, że od tego momentu wyglądało to do końca rundy jesiennej nieźle. Kilka meczów po dobrej grze udało się nam wygrać.

Początek rundy rewanżowej… nie zachwycił, ale kilka zwycięstw – w tym derby z Siarką Tarnobrzeg – pozwoliły na szybkie zapewnienie sobie ligowego bytu.

– W przerwie zimowej, która jest bardzo długa, największy akcent położyliśmy na wydolność. My naprawdę nie próżnowaliśmy, mecze co trzy dni. Trenowaliśmy bardzo mocno. I tak prawdę trudno określić czy drużyna odpali, czy nie. Nam to się w jakiś sposób udało. Zawsze są jakieś małe kryzysy, ale wychodziliśmy z tego. I za to szacunek dla całej drużyny! Wiadomo, że czym bliżej derbów z Siarką, to atmosfera się nakręcała. Drużyna z Tarnobrzega była w tragicznej wtedy sytuacji, a my graliśmy u siebie w „naszej twierdzy”. Zakończyło się tak, jak wszyscy chcieli, czyli naszą wygraną.

Nie było chęci i możliwości zagrać o wyższe cele?

– Osobiście naprawdę wierzyłem, że przy odrobinie szczęścia możemy się włączyć do walki i byliśmy w pewnym momencie blisko, ale zabrakło nam chłodnej głowy w tym wszystkim. Porażka w Siedlcach chyba była takim momentem, gdzie troszkę nas sprowadzono na ziemię. Ale cóż, z tego sezonu trzeba wyciągnąć wnioski.

Odpowiadasz za defensywę i patrząc na 45 straconych bramek… Kilku można było uniknąć.

– Patrząc na stracone bramki można stwierdzić, że obrona się nie spisała, ale podkreślam i mówiłem to nie raz: nasza obrona naprawdę jest solidna. Oczywiście, że można było uniknąć nie kilku, a nawet kilkunastu nawet goli, bo one padły po naszych głupich stratach w różnych strefach boiska.

Po którym spotkaniu byłeś najzwyczajniej zły, a który mecz – poza tym z Widzewem Łódź w Boguchwale, który zapewne byś wymienił, zapamiętasz na dłużej?

– Oczywiście numer jeden to Skra Częstochowa. Do tej pory odbija mi się czkawka. Uważam, że ja sam nie mogę przypisać sobie tego meczu do udanych. Zagraliśmy słabo. Chyba za pewnie wyszliśmy na ten mecz i jak się skończyło – wszyscy wiemy. Które spotkanie zapamiętam? Na pewno oba mecze z Widzewem Łódź. Fantastyczna atmosfera – brakowało tylko gola z naszej strony. Oba spotkania z Ruchem to były dla mnie najważniejsze mecze sezonu.

Wy, obrońcy, mieliście za sobą młodych bramkarzy. Czy w trakcie meczu myśleliście o tym?

– Mamy trzech bramkarzy i to trzech młodzieżowców. Na pewno z tyłu głowy jest lampka, że nie stoi doświadczony zawodnik tylko młody chłopak, który wchodzi do seniorskiej piłki i nabiera doświadczenia, ale staramy się im pomóc jak tylko możemy.

Dwóch trenerów odpowiadało ze Stal w sezonie – czy da się ich porównać, czy to zupełnie inne warsztaty pracy?

– Nigdy nie porównuję. Każdy trener ma swoją koncepcje pracy, każdy swój wypracowany warsztat i wizję na zespół. Jeśli chodzi o trenera Wtorka, to na pewno cechuje go to, że wymaga od nas pełnego zaangażowania zaczynając od treningu do meczu ligowego. Mogę zdradzić jedynie, że czy jest poniedziałek, czy piątek, to są bardzo intensywne zajęcia. Jedynie ciężką pracą można coś osiągnąć. Nie ma innej drogi.

W drużynie zadebiutowało kilku zdolnych juniorów – jak ich przyjmowaliście w szatni? Jak spisywali się na boisku?

– Czasy się zmieniają. Za moich czasów, jak wchodziłem do seniorskiej szatni GKS-u Katowice, było nas dwóch, może trzech. Teraz jest tak, że jest bardzo duże natężenie młodzieży i stawia się na nią. Kilku chłopaków ma możliwość gdzieś zaistnieć, ale to tylko od nich zależy, jak do tego podejdą, czy będą skupieni i skoncentrowani na każdym treningu oraz meczu. Każdy młodzieżowiec musi mieć świadomość, że trenowanie i później granie w pierwszej drużynie to jest nagroda. Zobaczymy, co nowy sezon pokaże i jakie perły wypłyną na powierzchnię.

Mieszkasz na Śląsku i pewnie ze smutkiem patrzyłeś na to, jak drużyny z tego regionu jedna po drugiej opuszczają szeregi II ligi?

– Ciężko się patrzy na to, co się dzieje w śląskiej piłce. Kiedyś drużyny typu GKS Katowice czy Ruchu Chorzów walczyły o punkty w Ekstraklasie czy w I lidze, a teraz obie spadły. Jedna do III ligi, a druga do II ligi. Nie zapominajmy o Rozwoju Katowice, który na szczeblu centralnym był też bardzo długo. Szkoda klubu, gdzie młodzież jest bardzo fajnie prowadzona. ROW Rybnik to kolejny spadkowicz, który też grał na I-ligowych boiskach, w II lidze też występował kilka sezonów, a teraz również spadł. Krótko mówiąc – czarne chmury zebrały się nad Śląskiem.

Twoim zdaniem – największy plus i minus II-ligowych rozgrywek?

– Największy plus…? To zostanie w lidze drużyny z Łodzi. Będzie możliwość znowu pojechania i grania przy 17 tysiącach ludzi. A minus? Wszyscy się zgodzą, że to będzie granie „na wyjazdach w Boguchwale” – mimo wszystko, że to boisko nam służy.

Przed nami nowy sezon i… gra na nowym stadionie. Też nie możecie się na niego doczekać?

– Oczywiście każdy już czeka, żeby rozegrać na tym stadionie pierwszy mecz, bo to będzie na pewno wielkie wydarzenie dla województwa Podkarpackiego, jak i dla samej Stalowej Woli.

Już wiemy, że będą roszady w składzie, zabraknie m.in. Michała Trąbki, Adriana Dziubińskiego, a dojdą nowi zawodnicy. Na jaką pozycję Stali potrzeba wzmocnienia na „już”?

– Każdy, kto chodził na mecze, albo śledził nasze wyniki przez ostatni rok widział, ile dla nas znaczą „Trąbi” i „Dziubek”. Byli to podstawowi zawodnicy, którzy naprawdę robili wiele dobrego w ofensywie. Życzę im jak najlepiej!. A jeśli chodzi o pozycję, to nie mi to oceniać. Na moje oko –  widać, kto odchodzi, więc ofensywa na pewno do wzmocnienia.

Zainteresowanych awansem do Fortuna I ligi poprzez baraże będzie aż 6 drużyn. Stal będzie jedną z nich?

– Zobaczymy, co czas pokaże, w jakim składzie będziemy personalnie, jakie będę cele wyznaczone na nowy sezon. Z mojej strony zawsze jest walka o jak największą lokatę.

Ile nam brakuje, aby stać się głównym kandydatem do wygrania ligi?

– Nie odkryje świata jak powiem, że gdyby ten skład udało się utrzymać i dorzucić jedno może dwa ogniwa, które dałyby wzmocnienie, to walka byłaby jeszcze ciekawsza niż do tej pory, no ale już się nie przekonamy, bo w tym ustawieniu personalnym już nie jesteśmy.

Czy Bartosz Sobotka, kapitan Stali Stalowa Wola, w przyszłym sezonie dalej będzie reprezentował zielono-czarne barwy?

– Minęły dwa lata od momentu, gdy przychodziłem do Stalowej Woli. Bardzo szybko to zleciało i szczerze to był dobry wybór. Stal pomogła mi naprawdę w ciężkim momencie mojej przygody z piłką. Za to jestem jej wdzięczny i zawsze to mówiłem, że są pierwsi co do rozmów i mojej przyszłości w drużynie. Rozmowy trwają, więc zobaczymy.

 

Rozmawiał: KN

Strategiczny Partner Finansowy

Miasto Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola P.S.A. na podstawie umowy nr PKS-‪524.1.2022‬.RR zawartej z Gminą Stalowa Wola realizuje zadanie publiczne z zakresu sportu pod tytułem " Organizacja lub udział w zgrupowaniach sportowych przygotowujących do rozgrywek ligowych, organizacja i udział w zawodach lub rozgrywkach sportowych - sport seniorów"

SPONSOR STRATEGICZNY

 

PGE - Polska Grupa Energetyczna

Sponsorzy

Partnerzy medialni